To będzie bardzo krótki tekst. Zastanawialiście sie kiedyś nad prawdziwością teorii lansowanej w niektórych serialach Sci-Fi, niektórych sekt i czego tam jeszcze człowiek nie wymyślił? Takiej oto teorii, że Bóg to tak naprawdę nie Bóg, tylko kosmita, który za pomocą inżynierii genetycznej stworzył człowieka, osadził na Ziemi (a jeszcze do tego terraformował naszą planetę, żeby nadawała się do zamieszkania) i zostawił nas, żebyśmy sobie ewoluowali. Jednym słowem – jesteśmy królikami doświadczalnymi a Ziemia poletkiem doświadczalnym kosmitów.
No więc, proszę szanownej publiczności – odpowiedzcie sobie na pytanie: jak wygląda chodowla prowadzona przez człowieka? Np. chodowla rasy psów? Czy każde zwierzę traktowane jest podmiotowo? Otóż nie. Słabe osobniki się eliminuje. Interesuje nas jedynie zdolność rozrodcza zdrowych osobnikow o pożądanych cechach. Przenosząc nasze doświadczenia na poletko ludzkie – eutanazja jest cool (bo skoro starzy ludzie są obciażeniem, to pozbycie się ich wpływa korzystnie na rozwój społeczeństwa), a zabójstwa dzieci z wadami genetycznymi są wręcz zjawiskiem pożądanym (eliminacja wadliwych genów, zapobieganie zmarnowania potencjału rozrodczego i wychowawczego – te siły i możliwości, które rodzice dają choremu dziecku z powodzeniem wystarczyłyby na dwoje czy nawet troje zdrowych, itp.).
Gdyby Bóg był kosmitą, eutanazja i aborcja byłaby cnotą. A nie jest. Jest grzechem. Cnotą zaś w oczach Boga jest szacunek i opieka nad ludźmi starszymi, poświęcenie dla dzieci chorych – mimo, że fizycznie hamuje to rozwój cywilizacji. Dlatego z całą stanowczością możemy sobie powiedzieć – Bóg NIE JEST kosmitą, a Ziemia NIE JEST ich poletkiem doświadczalnym. Koniec i bomba, kto myśli inaczej ten trąba!